niedziela, lipca 09, 2006

czesc 2

Gdyby Mikolaj pozbyl sie super ego, to i tak kochalby Kinge. Jej ladna buzia, nawet na starosc, gdy bedzie miala papule, bedzie sliczna. A glos... W glosie sie zakochal pierwsze.
Lezal wtedy na szpitalnym lozku, gdy ona przyszla i usiadla obok na krzesle. Pierwsze pomyslal, ze przyniosla kwiaty, ale gdy juz wyszla, zapach przeminal.
-Spisz? - on pokrecil na boki glowa. Uslyszal jak wstaje i po chwili poczul jej chlodne palce na czole i bandazach. Spytala czy boli, bolalo jak cholera, ale znowu pokrecil glowa na boki. I tak sie zakochal.
-Jak wyjde, jak mi to sciagna...jak bede widzial, to bede mogl Cie porwac gdzies? - ona pokiwiala glowa, w gore i w dol, po chwili jak sobie przypomniala ze on nic nie widzi, powiedziala: tak, czemu nie. Potem, kiedys, powiedziala mu, ze zgodzila sie dlatego, ze mimo ze nie wiedzial jak wyglada, to chcial sie z nia umowic. No a poza tym przeciez najwyrazniej uratowal jej zycie. I mial nietypowa urode bandyty. Ona po wyjsciu ze szpitala czula ze go kocha.

czesc 1

Matka od kilku lat miala tendencje do tycia. To i siwienie to jedyne rzeczy, które w jej zyciu dzialy sie dynamicznie. Z ojcem juz dawno nikt nie rozmawial. Jego sasiadka zlamalu mu serce nawet tego nie wiedzac i od tego czasu, moze i chcial powiedziec cos milego, ale jego slowa nawet wtedy ranily.
Nie wiem jak oni sie poznali i pobrali. Albo obydwoje mieli chwile slabosci, albo znali sie na tyle krotko, ze nie zauwazytli ze nie maja zadnych zalet.
Mikolaj szybko uciekl z domu. Rodzicom powiedzial ze wyjezdza. Tato mowil mu, ze jak wyjedzie to najtrudniej bedzie mu znalesc milosc, zreszta moze i dobrze, bo praca jest wazna a milosc nieszczesliwa.
Milosc, szczesliwa, znalazl na poczatku. Gorzej z praca.