sobota, marca 24, 2007

czesc 4 i 4a oraz 4b i 4c(w komentach)

-Słuchaj, udawaj że masz rację. Może akurat to prawda, nie przerywaj mi - Mikołaj opadł na krzesło, wstrzymując się z wyjaśnieniami - może akurat to prawda. A to mądra dziewczyna, przemądrzała nawet, więc będzie chciała, udając inteligentną, udowodnić że to on ma rację. A do tego swoją małomównością, będzie Cię denerwowała, odwracając uwagę od tego że może nie mieć racji.
-No dużo w tym prawdy.
-Słuchaj, w sprawach uczuciowych wygrywa ta strona, która nie okazuje swoich uczuć, czasowo się ich wyzbywa albo w ogóle ich nie ma.
-Trochę przykre.
-Słuchaj, nawet bardzo przykre. Ale jedz w góry, weź ze sobą aparat i jakiegoś przyjaciela, z którym się dawno nie widziałeś. Po dwóch tygodniach będziesz wiedział ile czasu, energii i uczucia zmarnowałeś.
-Dzięki Eryk.

* * *

Mikołaj kochał swoją pracę polegającą na nic-nie-robieniu. Bo jak się nic nie robi to można robić foty.

Po drodze do Dominika, jadąc stopem, porobił trochę zdjęć współpasażerom. A jechał busem ze starszymi ludźmi z domu opieki społecznej. Zmarszczki, krzywe zęby, siwe włosy albo zreumatyzowane kości, w połączeniu z uśmiechem na twarzy i kontrastem jaki podciągał czerwony filtr, sprawiały, że praca w ciemni była świetnym sposobem na odpoczynek. Do tego podróż z tymi ludźmi sprawiała, że nie myślał o Kindze, bo nikt jej nawet nie przypominał.
Nie chciał tęsknić jak ostatnio, kiedy przypominając sobie jak ją poznał, żałował że skoczył ku niej i auto potrąciło jego. Wkurwiał się jeszcze bardziej, że przez tą durną pipe, stracił na kilka tygodni wzrok i bał się, że go nie odzyska, a jedyne foty jakie będzie robił to przypadkowe.
Kurwa - znowu o niej myślał.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

- no i co sadzisz?
- dziwne... pisze ze znowu o niej mysli, ale...
-ale co?
-on nie mysli wcale o niej tylko o sobie, jak jest mu przykro i co on traci
-no ale chyba to normalne
-nie uwazasz ze za duzo się nim przejmujesz? jak widac on raczej bardziej soba niz toba. Na tym ma polegac przyjazn?
-ach... nie do konca wiesz jak miedzy nami było... zreszta, moze do niego cos napisze?
-jak chcial zebys sie nie odzywala, to to uszanuj. zreszta z tego co mowisz to chyba obie mamy nieco inne pojecie o przyjazni niz on. Ale to jest moje zdanie. zrobisz jak bedziesz chciała.
-no moze jeszcze troche poczekam...

kodak0 pisze...

Eryk włączył się do rozmowy:
- A może nic nie traci,może bardzo chce abyś uszanowała jego wolę i się nie odzywała. Bo pewnie akurat w tym wypadku macie obie rację - i Ty i on macie inne podejście do przyjaźni. Może on nie lubi Twoich nagłych zmian tematów i odwracania się kiedy coś szczerze mówi. Może znudziło mu się ciągłe przypominaniu Tobie o jego istnieniu.
- Ale ja przecież traktuję go ja innych...
- Dlatego się nie dogadacie, bo on nie jest taki jak inni. Uważasz że myśli tylko o sobie? Moim zdaniem w końcu powinien zacząć myśleć o sobie a nie tylko o Tobie.
- Tak?!Wiesz czym on się przejmuję? On myśli...!!
-Nie krzycz na mnie - przerwał Eryk - poza tym ja akurat lepiej od Ciebie wiem co on myśli. Szkoda że nie zadałaś sobie na tyle trudu żeby go wysłuchać. Mnie też czasem nudzi - uśmiechnęła się lekko - , ale potrafię to wytrzymać. A po wysłuchaniu wypada czasem pójść na kompromis, albo przemyśleć to o czym powiedział. Bo w przeciwieństwie do Ciebie Mikołaj wie, że nie zawsze ma rację.

Eryk podniósł do ust kubek z kawą i prawie się oparzył w czoło przechylając dłoń z kubkiem, w której trzymał także papierosa. Nikt nie wiedział co powiedzieć. Tak jest zawsze jak każdy ma swoją rację, która do końca chce bronić.
- To ja sobie włączę telewizor...- Eryk wstał i się od razu wypierdolił bo Kinga podstawiła mu nogę.
-Nie bardzo lubisz jak coś idzie nie po Twojej myśli? - wytarł naciągniętym rękawem swetra twarz - on jest na Ciebie naprawdę zły...Nikt nie lubi jak się tak sprawy załatwia...Przecież Cię nie skrzywdził tak żebyś się całkiem niemalże przestała odzywać.

Anonimowy pisze...

- Drogi Eryku! Na tym właśnie polega nasz rozbieżny punkt widzenia. On myśli że musi stałe przypominać o swoim istnieniu. A nie musi. Wystarczy że jest. Mimo tego, że jest, nie znaczy że ja muszę cały czas przypominać mu o tym ze o nim pamiętam. Nie muszę też za każdym razem gdy go widzę pytać o zdrowie i samopoczucie. Czy nie można porozmawiać czasem o pierdołach? W zasadzie to nie muszę nic. Ale chcę. Bo go szanuje i podziwiam. Tylko jak kolejny raz sie słyszy że się kogoś olewa, a sie go nie olewa, ze sie o nim nie pamięta i nie myśli, a sie to robi, to sie odechciewa. I wtedy pojawia sie przekorna myśl: może by rzeczywiście sobie darować? Przynajmniej będzie miał pełne podstawy do tego by zarzuć mi coś i co nareszcie będzie zgodne z prawdą.