niedziela, marca 25, 2007

czesc 5

Obudził się i w głowie widział jak wyrzuca swojego kota z balkonu... Wyrzucił go bo on już wcześniej spadł, bo ten drugi kot go wypchnął, Teo nie mógł się wbić pazurami w balkon bo był wyłożony płytkami, ale jak uderzył pierwszy raz o ziemie to żył i trzeba było go jeszcze raz rzucić. Ale po między jednym a drugim uderzeniem Tea o ziemie wyrzucił tego dużego kota. Kinga nie chciała i się na niego zdenerwowała. W śnie nie widział jak, ale po obudzeniu pomyślał, że tak jak wtedy gdy w piąty dzień znajomości poszli od baru i się pokłócili o eutanazję i aborcję. Raz jak go zdenerwowała mocno to żeby trochę rozluźnić atmosferę klepnął ją trzy razy w pośladek. Ale nie jak chłop babę, tylko delikatnie bo żartobliwie i powiedział jej, z uśmiechem na twarzy, że była niegrzeczna. Wbiła mu kciuki przy obojczykach - dosyć mocno. To że miała kościste palce to tylko jeden z powodów czemu zabolało - naprawdę się mocno zdenerwowała. Potem powiedziała mu że nie będzie mogła z nim swobodnie rozmawiać, skoro się o takie rzeczy kłócą a ona nie chcę się z nim kłócić. Była więc zawiedziona. Potem Mikołaj znowu na nią sie zdenerwował, jak powiedziała że między nimi są przepaście, a jak z kimś się nie zgadza to może uważać tą osobę tylko za znajomego. A że ich dzieli przepaść to Mikołaj powiedział jej ubierając kurtkę, że w takim razie już się nie spotkają. Ona po krótkiej wymianie słów odpowiedziała, że się zobaczą w nastepnym tygodniu. To był naprawdę kurwa dziwny wieczór. Potem przez jakiś czas nie wiedział na czym to stanęło - czy się będą widywali, czy dalej będzie ich dzieliła przepaść, czy wszystko wróci na dobry tor. I czy znowu będą się obydwoje nawzajem intrygowali. W każdym razie czekał wtedy, aż coś samo się wyjaśni, bo nie chciał czegoś zepsuć.

Śnił mu się jeszcze ojciec, który nalewając wódkę do kieliszka, powiedział mu, że go kocha. Chociaż to nie był taki sam sen jak ten z kotem, bo ten z kotem to była czysta fantazja akurat.

Brak komentarzy: